Zjadłem w kajaku pierniki od prezydenta.
Wisła na pożegnanie powiała, pochlupała, powarczała. Śluza na Brdę czynna do godz. 15. Spóźniłem się 3 godz., więc czekała mnie przenoska. Potem płynąłem jeszcze 15 km pod prąd Brdą. Jestem w marinie w Bydgoszczy. Nieżywy. Nie ruszam się stąd.
PS. Mają tu dobrą zupę rybną.